środa, 18 października 2017

"Five Nights at Freddy's. Srebrne oczy" Scott Cawthon, Kira Breed-Wrisley


Tytuł: Five Nights at Freddy's. Srebrne oczy

Autor: Scott Cawthon, Kira Breed-Wrisley

Ilość stron: 360

Wydawnictwo: Feeria Young

Moja ocena: 9,5|10







To nie wiatr pędzi, tylko my.




Każdy amator gier z wyskakującymi screamerami musi chociaż kojarzyć serię gier Five Nights at Freddy's. Sama nigdy nie zagrałam, ale oglądałam rozgrywki u innych. Gdy przeglądając tablicę na Facebooku (tak ostatnio za dużo tam przesiaduję i nic nie robię) mignęła mi się okładka i w głowie pojawiła mi się jedna uporczywa myśl. Muszę to przeczytać. Przyznam, że to dość dziwne uczucie, bo dotychczas znałam to tylko od strony wizualnej. Nie przeczę, że nie miałam pewnych obaw, bo miałam i to sporo, ale jak coś się zna i wychodzi coś nowego to zwykle podchodzi się do tego z jakimś dystansem.

Zwariowałeś? - zawołała przestraszona Jessica.

Zacznę może od fabuły i jako takiego nakreślenia co i jak. Całość kręci się wokół restauracji Freddy'ego Fazbeara, miejsce, w którym rodziny spędzają niedziele i święta, a dzieci przesiadują całymi dniami. Wiadome jest to, że sielanka nie może trwać długo, dochodzi do porwania albo porwań (nie chcę was wprowadzać w błąd, bo teraz sama nie jestem pewna). Można powiedzieć, że tu zaczyna się ta właściwa historia. Nie powiem więcej o fabule, z jednego powodu łatwo jest tu powiedzieć trochę za dużo. Przejdźmy więc do bohaterów, Charlie po latach wraca do Hurricane (miasteczka, w którym wszystko się wydarzyło) opisów było raczej mało, więc  niewiadomego powodu wyobraziłam ją sobie jako niską, brązowooką blondynkę (nie pytajcie dlaczego, nie mam bladego pojęcia 😂), tu znowu napomknę dlaczego wróciła, otóż zaproszono ją na zjazd, a w pakiecie na spotkanie z przyjaciółmi z dzieciństwa. Nie wiem właściwie dlaczego, ale ciężko pisze mi się pisze tę recenzję, chce wam przekazać wszystko co wartościowe w tej książce, a jednocześnie wydaje mi się, że mówię troszeczkę za dużo. Nie będę się jednak nad tym rozwodzić. Wróćmy do tego spotkania. Charlie i czwórka jej przyjaciół z dzieciństwa po dziesięciu latach widzi się... Właściwie rzecz biorąc po raz pierwszy. Nie wspomniałam, że właśnie przed 10-ciu laty byli świadkami porwania porwania, to właśnie dlatego ich drogi się rozeszły. Kurde, zagalopowałam się nieco zbyt bardzo w temat.

- A co innego nam pozostaje? - odparł spokojnie John.

Przechodzimy dalej, jednym z autorów jest oczywiście twórca gier z serii Five Nights at Freddy's Scott Cawthon (gwoli wyjaśnienia Freddy i postacie z gry to w większości animatroniki, co mam nadzieję was zaciekawi),a drugim, a raczej drugą twórczynią książki jest Kira Breed-Wrisley, autorka paru sztuka dla młodzieży i zapalona pisarka. Prawdę mówiąc w ogóle nie dało się wyczuć, iż pisały to dwie osoby, dziwi mnie fakt, że byli tak zgrani. Przyznaję nawet, że podobają mi się w duecie, utworzyli razem bardzo oryginalny styl i pióro. Zaskoczeni, że dopiero teraz zabieram się za okładkę? Robię postępy 😄Oczywiście podoba mi się oprawa graficzna, nie bez powodu rzecz jasna. Ukazany jest na niej Freddy we własnej osobie, myślę, że gdyby miała to czerwone oko odblaskowe to w nocy bym się przestraszyła i to nieźle. Okładka sama w sobie oddaje klimat książki, więc nie ma co się nad tym zbytnio zastanawiać (jest cudowna). Skoro jesteśmy już prawie przy podsumowaniu to powiem co mnie najbardziej zaskoczyło - zakończenie, totalnie się nie spodziewałam czegoś takiego (ciekawi?). Przyznaję się bez bicia, zrobiłam to specjalnie, bo na waszym miejscu zżerałaby mnie teraz ciekawość.

Reasumując, nie jestem do końca pewna gatunku tej książki horror-kryminał i trochę, ale naprawdę minimalnie obyczajówka. Autorzy wykazali się naprawdę ciekawą koncepcją i wykonaniem. Teraz jestem tylko ciekawa filmu, który rzekomo ma się pojawić w kinach jesienią 2018, pierwsze co mi przyszło na myśl, gdy o tym przeczytałam. "Gry są dobre, książka też. Film wszystko spier#%@$" (wybaczcie przekleństwo, ale przynajmniej dałam jako taką cenzurę. Tak to zwykle jest z ekranizacjami, choć nie mówię, że nie obejrzę). Znowu zrobiłam to sam. Podsumowując podsumowanie, jest to książka z całą pewnością dla fanów gier, ale oczywiście nie tylko dla nich. Polecam ją każdemu, kto szuka książki z nietypową fabułą, naprawdę ciekawymi i oryginalnymi bohaterami, niestety do strasznych nie należy, ale za to czyta się ją przyjemnie i szybko :)


Pozdrawiam,
Sara ❤

Aby przejść na stronę księgarni kliknij w logo:


Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka