W tym miesiącu książek zrecenzowałam dość mało, choć w sumie jestem zadowolona. Pierwszą recenzją, która pojawiła się na blogu był Król Kruków, przyznaję podoba mi się pierwsza część i nie mogę doczekać się kolejnej, terminy mnie strasznie gonią, ale staram się nadrobić. Kolejną recenzją była Annabelle. Narodziny zła, spodziewałam się raczej czegoś lepszego, ale no cóż nie każdemu dogodzisz. Potem wzięłam się za Kolacja dla wrony, bardzo życiowa książka, ujęta niczym wiersze. Następną było Tysiąc odłamków Ciebie, innowacyjna fabuła idealna dla poszukiwacza dobrej książki. Baywatch okazała się lekką i śmieszną komedią, która umili wam czas. Potem wzięłam się wreszcie za recenzję Dziewczyny na miesiąc. Kwiecień, maj, czerwiec, z którą zwlekałam bardzoooo długo.
Miesiąc zakończyłam dwoma przyjemnymi powieściami, Szamanką od umarlaków, która okazała się lekką powieścią fantastyczną, a także moim patronatem Na szczycie. Właściwy rytm.
Nie jest to jakiś dobry wynik, ale każdy większy czy mniejszy jest moim sukcesem. Oby w te zimne dni książki przyniosły wam ciepło i ukojenie. Ja zabieram się za nadrabianie i tym wszystkim związanym ze szkołą :/
Trzymajcie się kochani :)