niedziela, 26 listopada 2017

"It ends with us" Colleen Hoover




Tytuł: It Ends With Us   Autor: Colleen Hoover   Ilość stron: 352  Wydawnictwo: Otwarte   Moja ocena: 9,5|10

"Mam wrażenie, że każdy udaje kogoś, kim nie jest, a głęboko w środku wszyscy jesteśmy tak samo popieprzeni. Po prostu jedni lepiej to ukrywają niż inni."
     Książki Colleen zawsze mnie ciekawiły, gdziekolwiek nie spojrzałam tam same pochlebne recenzje. To mój pierwszy raz z jej twórczością i szczerze mogę przyznać, że już wiem dlaczego należy do grona autorów, których książki bierze się w ciemno. Autorka w notce (którą należy przeczytać po lekturze) wspomniała o tym jak ciężko pisało się jej tę książkę i w sumie mnie to nie dziwi. It ends with us wygląda naprawdę niepozornie, zupełnie normalnie i spokojnie, niech was to nie zwiedzie, bo ja dałam się trochę nabrać.
"Taka już ludzka natura: stara rana się goi, a w jej miejsce powstaje nowa, świeża warstwa skóry."
     Lily Bloom to szczególna osoba, otworzyła kwiaciarnię dla osób, które nie lubią kwiatów. Dość nietypowe prawda? Sama bohaterka ma równie nietypową historię, która wywołała silne emocje. Lily jest doświadczoną postacią, która ukojenie znajduje w oglądaniu Ellen DeGeneres (też ją uwielbiam) i uprawianie małego ogródka (a przynajmniej w dzieciństwie uprawiała). Mimo dość nieciekawych przejść jest osobą otwartą i miłą, Lily została porównana do Scarlett O'Hary, aczkolwiek ja nie do końca zgadzam się z nim, być może nie dostrzegam paru rzeczy, ale totalnie mi do niej nie pasuje. Jeśli się mylę to musicie mnie sprostować.
"Może miłość nie zatacza kręgu. Może to tylko przypływy i odpływy, tak samo jak ludzie pojawiający się w naszym życiu."
     Ryle, to szczyt marzeń każdej kobiety - przystojny i z dobrą pracą, ale jest nieco porywczy. Poznaje Lily totalnie przez przypadek i nie, nie są od razu parą. Pan Kincaid skrywa dość niefajną historię z dzieciństwa, która wpłynęła na niego i jego rodzinę niezbyt korzystnie, w szczególności właśnie na niego, Przykro mi to przyznać, ale lubiłam go już od samego początku, bo moje serce należy do osoby, do której przejdę dopiero za chwilę. Jeszcze troszeczkę wspomnę o Ryle'u, wywarł naprawdę dobre pierwsze wrażenie, jak mówiła facet idealny, ale potem... Nie ma niczego, co usprawiedliwiłoby jego postępowanie, przyznaję, że byłam wściekła, smutna i przerażona czytając It ends with us, bo Colleen sama wspomniała, że nie jest to zwykły romans, tylko książka z przekazem.
"Dlatego że ostatnio mam wrażenie, że tonę, a czasami ludziom trzeba przypomnieć, że powinni po prostu płynąć dalej."
     Atlas, to właśnie on skradł moje serce, totalnie nieidealny, skrzywdzony i... dawny przyjaciel Lily. Gdy ich drogi się rozeszły czułam ogromną pustkę, której nikt inny go nie wypełni. Należał do grona osób, które nie do końca potrafią prosić o pomoc, choć sami chętnie ją oferują. Poznajemy go, gdy jest tak naprawdę już na dnie, z którego próbuje się odbić i gdyby nie Lily to przypuszczam, że by tam został... Mówię wam, jego po prostu nie da się nie kochać, choć z góry mówię, że biorę go na własność (:D).
"[...] Czuję się, jakbym grał w Hancocku z Willem Smithem i za chwilę miał się dowiedzieć, że ożeniłem się z superbohaterką."
[uwaga w fragmencie poniżej może znajdować się spoiler]
     Przejdźmy do bardziej konkretnej części, a zacznę od samej autorki. Colleen, jak się okazało też nie miała zbyt ciekawego dzieciństwa, ale nie zagłębiam się w to, bo przygotowała specjalnie na tą okazję notkę (przypominam, że należy ją przeczyta po zapoznaniu się  historią Lily), w której nakreśla nam pewne sprawy. Autorka nie ma ciężkiego stylu, wręcz przeciwnie, ale potrafi umieścić spory przekaz i trochę autentycznej historii. Co najbardziej mi się podobało, to to, że wywołuje dość silne emocje cały czas, serio. Cały czas kotłowały się w nas przeróżne emocje, które autorka potrafiła kontrolować. Jest to książka o przemocy, nic więcej powiedzieć nie mogę, bo już i tak zdradziłam za dużo.
     Przyglądając się okładce mam mieszane uczucia, piękny kwiatowy motyw osadzony na drewnie totalnie nie oddaje powagi tej powieści, a wręcz odwrotnie, bo wydaje się być lekkim romansidłem, który nic nie wniesie do naszego życia, ale tak nie jest, zmienia poglądy o niektórych sprawach, które dotychczas wydawały się dla nas oczywiste. Nie jest to lekki temat, choć jest ukryty zaledwie w książce.
"Każdy incydent narusza granice twojejwytrzymałości. Im częściej postanawiasz zostać, tym trudniej jest ci odejsć nastepnym razem. W końcu zupełnie tracisz z oczu granicę swojej wytrzymałości, bo zaczynasz myśleć: wytrzymałam już pięć lat. Co znaczy pięć lat więcej?"
     Podsumowując, od dziś należę do grona wielbicieli Colleen i biorę jej książki totalnie w ciemno, bo pokazała, że jest warta zaufania pod tym względem. Jest to książka dla każdego i to nie bez powodu, mogę się założyć, że po przeczytaniu byście przyznali mi rację. Polecam absolutnie każdemu, nie dlatego, iż mi się podobało (choć faktycznie tak jest), ale dlatego, że zawarte są w niej bardzo fajne spostrzeżenia. Jeśli kiedyś przeczytacie, to jestem ciekawa waszej opinii.

Pozdrawiam, Sara ❤

14 komentarzy:

  1. Bardzo dobra recenzja, może kiedyś sięgnę po tę książkę, gdy opadnie zamęt wokół niej oraz będę mieć mniej książek na czytniku.

    Pozdrawiam
    https://ksiazki-czytamy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Książke zakupiłam na Śląskich Targach Książki w Katowicach i już czeka sobie grzecznie w kolejce. :)

    Pozdrawiam,
    lunafisher.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki tej autorki są dopiero przede mną i mam nadzieję, że będę z nich zadowolona. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam książki tej autorki, ale z tą pozycją jeszcze się nie zapoznałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kwiaciarnia dla osób, które nie lubią kwiatów? Rzeczywiście brzmi intrygująca :D. Ja mam na swoim koncie tylko "November 9" od tej autorki i mimo, że szału nie było, to postanowiłam jeszcze kiedyś spróbować. Za "It ends with us" pewnie też się wezmę, bo pozycja mnie intryguje.
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna książka, też pisałam o niej recenzję, naprawdę warto przeczytać, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytam na pewno, bo uwielbiam twórczość tej autorki <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam autorkę, więc ta książka znajduje się u mnie na szczycie "listy do przeczytania". Jednak najpierw muszę ją zdobyć, bo do tej pory mi się to nie udało. Mam nadzieję, że jak już przeczytam, to też będę tak zachwycona jak większość osób :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam same pozytywne recenzje jej książek, ale jakoś nie mam narazie na nią ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam w planie tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszyscy tak wychwalają tę pozycję, że chciałabym móc ją wreszcie poznać :-) Mam nadzieję, że mnie również oczaruje :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czasem wydaje mi się, że jestem jedyną osobą która jeszcze nie przeczytała nic Hoover :D Myślę, że "It Ends with us" mógłby mi się spodobać, ale szum wokół tej autorki trochę mnie zniechęca :)
    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka