sobota, 8 czerwca 2019

"Osobliwy dom pani Peregrine" Ransom Riggs

Tytuł: Osobliwy dom pani Peregrine Autor: Ransom Riggs  Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska  Wydawnictwo: Media Rodzina  Ilość stron: 400  Moja ocena: 7,5|10

"Kiedy ktoś nie wpuszcza Cię do środka, w końcu przestajesz pukać do drzwi."

     Odkąd obejrzałam film nie mogłam powstrzymać mojej ciekawości, potem, gdy dostałam książkę od koleżanki na urodziny odstawiłam ją na półkę, tam nabierała mocy przez dosyć długi czas, nawet bardzo długo i zapewne jeszcze jakiś czas by sobie stała, gdyby nie pewien komentarz, w którym zawarte były słowa "Niezbyt przypadła mi do gustu", wtedy właśnie zachowałam się niczym Barney z How I Met Your Mother i pomyślałam CHALLENGE ACCEPTED!
     Mam wrażenie, że im bardziej komuś się dana książka nie podoba, a mamy podobny gust, to tym bardziej mnie do niej ciągnie, jedyna, której się oparłam to 365 dni i jak na razie nie mam zamiaru ulegać. Przechodząc jednak do meritum.
"Kiedyś marzyłem o ucieczce przed zwykłym życiem, ale tak naprawdę moje życie nigdy nie było zwyczajne. Po prostu nie zauważałem jego niezwykłości."
     Jacob Portman prowadzi dosyć nudne życie, w zasadzie jego jedyną rozrywką były opowieści dziadka, w które wraz z wiekiem przestawał wierzyć. W pewnym momencie jego życie ulega nieodwracalnym zmianom, jego dziadek zmarł w niejasnych okolicznościach zostawiając go z masą pytań i niedopowiedzeń. Chłopak wyrusza na coś w rodzaju przygody. Jest to dosyć młody chłopak, ale bardzo inteligentny, niestety raczej niezbyt pewny siebie i wciąż poszukujący własnego JA.
     Przyznam szczerze, że jest to dosyć specyficzna książka, sama fabuła to powiew oryginalności, chociaż książka do najnowszych nie należy to nie przypominam sobie żeby ktoś stworzyć coś choćby podobnego. Najbardziej mnie urzekło wydanie, w którym ukazała się w Polsce, nie dość, że twarda porządna okładka to w dodatku środek urozmaicono pięknymi, dosyć mrocznymi i w dodatku autentycznymi zdjęciami, które dodają nie tylko charakteru, ale także pozwalają lepiej wyobrazić sobie Osobliwców. Największe wrażenie zrobili na mnie bohaterowie, a bardziej dosadnie mówiąc, sposób w jaki zostali wykreowani, wraz z czytaniem coraz bardziej wkręcałam się w ich historię, myślę, że powrócę do niej szybciej niż mi się wydaje. Autor raczej nie zagłębia się w bujne opisy, spotykamy tu raczej konkrety, jego pióro jest dosyć ciekawe, nie jest wybitnie unikatowe, ale za to przystępne i zrozumiałe.
"Czasami lepiej jest nie oglądać się za siebie."
     Pozwolę sobie wrócić do bohaterów, myślę, że najciekawszą postacią oprócz Jake'a, była we własnej osobie Alma Peregrine, która była dosyć hardą kobietą, mającą twarde i proste zasady. Jest to postać, która jest równie tajemnicza co ciekawa, bo informacji o niej jest dosyć mało. Okładka jest niezwykle klimatyczna i mroczna, utrzymana w zasadzie głównie w brązach, sepii i bieli. Niby już sporo powiedziałam o tej powieści, ale tak naprawdę nic konkretnego, bo jest wiele, naprawdę wiele rzeczy musi pozostać do odkrycia przez was podczas czytania, bo spoilerów raczej nikt nie lubi.
     Reasumując, generalnie to raczej szałowa i powalająca nie była, niemniej jednak fabuła okazała się dosyć oryginalna i ciekawa, a bohaterowie dobrze wykreowani i niemalże namacalni. Podczas czytania czułam się niemalże jakbym tam była z nimi, a emocje w zasadzie aż tak odczuwalne nie były, niemniej jednak Jake mocno mi zaimponował, głównie sposobem w jaki został wykreowany.
Przyznam szczerze, że spodziewałam się czegoś odrobinkę innego zwłaszcza po obejrzeniu filmu. Generalnie polecam, niemniej jednak, że mogło być po prostu lepiej.

Pozdrawiam, Sara ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka