czwartek, 10 października 2019

"Labirynt Fauna" Cornelia Funke, Guillermo del Toro

Tytuł: Labirynt Fauna  Autor: Guillermo del Toro, Cornelia Funke  Tłumaczenie: Ewa Wojtczak  Wydawnictwo: Zysk i s-ka  Ilość stron: 280  Moja ocena: 8,5|10
"To prawda, zwykle niewielu jest takich, którzy wiedzą, gdzie szukać i jak słuchać.
Lecz w przypadku najlepszych opowieści ci nieliczni wystarczą."

     Zanim światło dzienne ujrzała książka, powstał film, oczywiście scenariusz i reżyseria została powierzona genialnemu Guillermo del Toro, więc, gdy tylko zauważyłam, że powstała książka na podstawie tego filmu, to już wiedziałam, że muszę ją mieć. Film oglądałam już dawno, bardzo dawno, aczkolwiek wówczas jeszcze nie do końca go rozumiałam. Do stworzenia powieści del Toro nie potrzebował niczyjej pomocy, ale uważam, że kobieca ręka również się tu przydała, razem odwalili kawał naprawdę dobrej roboty. Ten duet zostanie mi na długo w pamięci.
"Śmiertelnicy nie rozumieją, że życie to nie książka, którą zamyka się dopiero po przeczytaniu ostatniej strony. W Księdze Życia nie ma ostatniej strony, ponieważ ostatnia jest zawsze pierwszą stroną innej historii."
     Ofelia to mała dziewczynka, której dane jest żyć w niezbyt przyjaznych czasach, zwłaszcza dla dzieci. Jej tata zmarł, a matka niedługo po tym wychodzi za innego mężczyznę, potem zachodzi w ciążę i właśnie u jej schyłku poznajemy Ofelię. Wraz z matką i nienarodzonym bratem (bo tak ogólnie przyjęto, nie ma innej opcji, to chłopiec i koniec) jedzie to tego właśnie mężczyzny – Vidal’a, który jest kapitanem. Przyznam, że to chyba pierwszy, a może nawet już drugi raz, kiedy czytam książkę, w której to dziecko jest narratorem i ogólnie główną postacią, czytało mi się szybko i przyjemnie, ale jednocześnie też troszkę dziwnie, to miła odmiana, bo w większości książek postacie są nastoletnie albo już nawet dorosłe, ale wróćmy do Ofelii. To niezwykle odważne i inteligentne dziecko, nie pamiętam w zasadzie ile miała lat. Od razu ją polubiłam, ponadto czuję do niej ogromny sentyment i z ciekawością śledziłam jej losy. Ofelia wierzy w baśnie, co więcej widuje się z faunem i wróżkami. Co zatem może myśleć o niej społeczeństwo, zwłaszcza tak hermetyczne – no właśnie, była bardzo lekceważona, ot dziecko co pląta się pod nogami.

     Pewnie zdążyliście zauważyć, że mimo iż książka mi się podobała, nawet bardzo szczerze mówiąc, ale sama nie wiem co o niej mam myśleć, a tym bardziej co chcę przekazać, postaram się więc streścić i być jak najbardziej konkretna. To interesująca powieść, która już od samego początku była wciągająca, dosłownie ciężko było mi się oderwać, trochę żałuję, że tak szybko ją pochłonęłam, ale ciężko byłoby czytać tę książkę powoli, wręcz było to niemożliwe. To również bardzo smutna powieść, ale nie na tyle, żeby nie wyłapać także tych dobrych momentów. W szczególności jestem zachwycona Ofelią – sposobem w jakim została wykreowana, bijąca od niej autentyczność i niewinność.
"Zło rzadko od razu nabiera kształtu. Często na początku jest niewiele wyrazistsze od szeptu. Jest spojrzeniem. Zdradą. Ale potem rośnie i się zakorzenia, nadal niewidoczne, niezauważone. Tylko baśnie nadają mu właściwy kształt. Wielkie złe wilki, okrutni królowie, demony i diabły..."
     Ten duet poradził sobie naprawdę dobrze, dialogi nie były sztywne, a opisy nienachalne. Fabuła była fajna, ale nie za bardzo rozwinięta, myślę że potencjał nie został w pełni wykorzystany. Niby mieli masę możliwości, bo oprócz filmowych wątków mogli puścić wodze wyobraźni i dopisać parę ciekawych momentów, niemniej jednak i tak była to dobra powieść. Ponownie zaczynam gadać od czapy, więc przejdę już do okładki. Bardzo podoba mi się fakt, iż to twarda oprawa, w dodatku bardzo ładna i estetyczna, przepiękna grafika i oczywiście estetyczne wnętrze, ciekawe i pasujące do akcji ilustracje.

     Niezwykle chaotyczna recenzja, ale z czasem jeszcze ciężej byłoby mi sklecić myśli i wypowiedzieć się na jej temat. Zatem powieść niezwykle klimatyczna, troszkę smutna, ale również wciągająca, czyta się ją bardzo szybko, akcja toczy się w dosyć stonowanym tempie, bohaterowie, a w zasadzie Ofelia zrobiła na mnie dobre wrażenie, mocno wczuwałam się w jej postać, czułam się jakbym w pewnym sensie tam była z nią. Podobały mi się opisy i dialogi, które dodawały charakteru powieści. Bardzo wiele uwagi poświęciłam okładce i ilustracjom, które były jednocześnie mroczne i piękne. Polecam tę powieść i choć widzę wszechobecny chaos bijący od tej recenzji, to jedyne co tak na dobrą sprawę musicie wiedzieć, to to, że jest po prostu piekielnie dobra.

Pozdrawiam, Sara ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka