wtorek, 29 grudnia 2020

[PATRONAT[ "Korzenie" Hanna Król

 


Tytuł: Korzenie  Autor: Hanna Król   Wydawnictwo: AlterNatywne Liczba stron: 449 Ocena:7,5/10 

-Nie jestem workiem ziemniaków!
-Oczywiście, że nie. On zawsze zostaje tam, gdzie się go położy. - odbił od brzegu i się zanurzył.

Książek o smokach w ludzkiej postaci nie znam zbyt wielu. Tak będąc dokładnym, to ta jest czwarta. Jakoś o reszcie magicznych stworzeń można się szerzej wypowiedzieć i szybciej spotkać, aniżeli właśnie o takich, gdzie jednym z bohaterów jest ludzki smok. Już się jednak przyzwyczaiłam, że wydawnictwo AlterNatywne ma na swoim koncie wiele pozycji, które często wychodzą poza utarte schematy i są na tyle oryginalne, że odbierają nam wiarę w to, że mamy magiczne zdolności przepowiadania zakończeń w książkach. Wróćmy jednak do początku, gdzie nie ma smoków, a jest po prostu nastoletnia Vittoria.

Nasza bohaterka mieszka w zapomnianej przez Boga wiosce. Należy do wyrzutków społecznych i nawet przez swojego brata Cyriona nazywana jest wariatką. Przyjaźni się z dwojgiem chłopaków, którzy również nie należą do śmietanki towarzyskiej, a właściwie to do żadnego towarzyskiego ugrupowania, które w ich społeczności miałoby jakiekolwiek znaczenie.
Pewnego dnia babcia Vittori dostaje tajemniczą wiadomość, a niedługo później chata w której cała trójka mieszka staje w ogniu. Nikt nie jest w stanie uratować ani ścian, ani Anieli, która płonie wraz z domem. Wnuczka uważana za niezrównoważoną zostaje oskarżona o zabójstwo i musi ratować się ucieczką, aby nie podzielić losu babci.

Szczerze to pozycja jest dziwaczna, choć nie pod względem samej fabuły, a po prostu informacji w niech zawartych. Jest ich po prostu dużo i kompletnie nie rozumiem co jest czym. Żeby nie być kompletnie gołosłowną przedstawię przykładowy fragment, który znalazłam jako pierwszy

[...]  w tamtym czasie Visionario pracował w Prokuraturze Generalnej jako oskarżyciel z sekcji do spraw fałszerstw i przestępstw gospodarczych. Ponieważ sprawa zabójstwa dotyczyła członka rodu Leo, to i samobójstwo Incertusa nadzorował Prokurator Generalny i Sekretarz Sprawiedliwości - Fortis z domu Czarnej Topoli. Orifiel Bellus zasiadała w Senacie. Była wówczas konsultantem ze strony Promiennego Cesarstwa w komisji senackiej powołanej specjalnie do tej sprawy. Tak samo Waron Turpis ze strony Republiki Septinsularis.

 Jeśli nie zrozumieliście z tego ani słowa, to nie przejmujcie się, bo nie jesteście w tym osamotnieni. Takich wstawek jest bardzo dużo i naprawdę nie wiem kto jest kim oraz jaką rolę którakolwiek z tych osób będzie miała w całej historii. Przez te wszystkie nazwy miejsc i osób, domów z których pochodzą i funkcji jakie sprawują, nie można weryfikować czy jest gdzieś w tym wszystkim brak logiki. Żeby się upewnić, trzeba byłoby tę pozycję przeczytać jeszcze raz, a nawet dwa. Jedną z lepszych opcji byłoby nawet wszystkich sobie rozrysować, ale komu by się chciało?
Pomijając wszelkie dezinformujące wiadomości ze świata Vittori, to bohaterka sama w sobie nie należy do tych irytujących dziewuszek tracących głowę. Jest trochę nieokrzesana, czasem delikatna, ale na pewno nie ma słabego charakteru.

Do blurbu i fabuły nie wiem jak mam podejść, gdyż co do tego pierwszego, opis największą uwagę zwraca na kanibalizm, który stanowi tutaj wątek bardzo nieistotny w całej historii (poza kilkoma momentami bez których historia dałaby radę iść do przodu) . Co do drugiej sprawy jaką jest fabuła, to nie widzę jej wcale. Może na początku  był jakiś jej zarys pt.Powrót księżniczki i przygotowanie jej do wejścia w świat polityki, natomiast później się gdzieś to rozmywa. Jeśli okaże się, że nie będzie drugiego tomu, to oznacza, że całość została zamknięta wątkiem pobocznym, a cały szkic, który początkowo gdzieś się w książce przewijał, nie miał żadnego znaczenia. Pytania pozostały bez odpowiedzi.

Vittoria w pewnym momencie zaczęła przypominać mi widza na filmie o własnym życiu.
Ciężko mówić o jakichkolwiek więziach z kimkolwiek. Jeśli nie powstanie kontynuacja, to nie dowiem się w jakim celu powstały Korzenie. 
Mimo negatywnego wydźwięku (po raz kolejny), to pozycję polecam. Była ciekawa i oryginalna. Kilka minusów nie zepsuło mi ogólnej radości czytania i śledzenia relacji księżniczki z jej aroganckim bodyguardem ^.^

Pozdrawiam, Klaudia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka