"Czasami musimy zostać zamknięci w czterech ścianach, żeby dostrzec pewne rzeczy z właściwej perspektywy."Muszę przyznać, że ta książka ciekawiła mnie od dosyć dawna, jednak, jak niemalże każda książka odstała swoje na półce. Czy żałuję? Mam troszeczkę mieszane uczucia odnośnie tej książki.
W zasadzie mamy tu jedną główną bohaterkę Emily, o której wiemy raczej niewiele – ma coś koło dwudziestu, maksymalnie dwudziestu trzech lat, choć to nie ma jakiegoś dużego wpływu, nie wiemy o konkretach, jednak retrospekcje nieco nam przybliżają jej postać. Tajemniczość oczywiście jest zamierzona, ale momentami bywa frustrująca, bo tak na dobrą sprawę ciężko jest poznać bohaterkę. Wiemy tyle, że wiele w życiu przeszła i ewidentnie ma jakiś problem. Jest dosyć miła, nieco przebiegła i skryta. Lubiłam ją, jednak była jak dla mnie naiwna i trochę zbyt szybko wierzyła.
"Nauczyłeś mnie oddychać i kochać. Każdy zniszczony kawałek mojej duszy wypełniłeś esencją życia. I to wszystko było jedynie złudzeniem?"
Ciężko jest się skupić na jednej postaci Emily, bo mamy w Projekcie aż siedmiu innych osób – George, Alexander, Katia, Olaf, Britta oraz Jian i Matthew, zatem jest ich sporo i każdy jest inny – różnorodność jest. W wielkim skrócie postaram się przybliżyć charaktery. Zacznę od Matthew, który okazał się być przebiegłym, bardzo skrytym mężczyzną (lubiłam go, ale chyba bym mu nie zaufała). Następny niech będzie Alexander – trochę oziębły, zdecydowanie zdystansowany i bardzo inteligentny. Katia była grupową świruską, niezrównoważona, totalnie niegodna zaufania. Pozostaje nam jeszcze Olaf i Britta – rodzeństwo, bardzo zżyte i dosyć skupione na sobie, wbrew pozorom przyjacielskie i opiekuńcze. Potem mamy Jiana, którego imię sprawiało mi trochę trudność, niezwykle inteligentny, cichy i wszystko mocno analizujący, często był zadumany i trochę bujał w obłokach. Na koniec zostawiam celowo George’a, choć jego w teorii poznajemy zaraz po Emily, zapowiadał się jako typowy osiłek, który skupia się na sobie, muskułach i idiotycznych podrywach. Okazuje się być nieco inny niż pierwotnie zakładamy.
"Nie sądzę, aby przypadek rządził naszym życiem. Ludzie przychodzą i odchodzą, pozostawiając w duszach bliskich ślad. Moja osobowość jest pochodną miłości i nienawiści innych."
Przyznam szczerze, że opis niewiele zdradza, o czym konkretnie jest książka – ogólnie chodzi o układankę, czy najprościej to ujmując grę, która mocno skupia się na logice, czyli szachy, a sporą rolę odgrywają tu również kruki, a później jak się okazuje również szpital psychiatryczny. Projekt Królowa to debiut autorki i pierwszy tom trylogii (której suma summarum jeszcze nie wydano) i przyznam, że to naprawdę przyjemny debiut – Dominika Rosik ma całkiem niezłe pióro, potrafi trzymać w napięciu i dosyć wciąga, ciężko był momentami przewidzieć następne ruchy autorki, na to składała się również różnorodność bohaterów – czasem charaktery popadły w skrajności, skrywają sporo tajemnic, które stopniowo wychodzą na wierzch, ponadto bohaterowie ogólnie byli barwni i po prostu interesujący. Mieszane uczucia pozostają, bo to jednak nie do końca to, czego się spodziewałam, ale w nie do końca złym znaczeniu.
Okładka jest dosyć mroczna, mimo że sporo na niej bieli. Na froncie duży czerwonooki kruk i jakby atrament w wodzie nadaje jej aurę tajemnicy, trochę grozy, a tył skrywa w sobie szachownicę, czyli gra w środku wcale nie jest tak tajemnicza.
"Czasami dwoje ludzi spotyka się tylko po to, by odzyskać wiarę w nieskończoność istnienia."
Reasumując, to dosyć zaskakująca powieść, tajemnicza, w miarę rozbudowana i obfita w niezwykłych, różnorodnych i niezbyt przewidywalnych bohaterów. Motyw szachów nie jest zbyt często wykorzystywany, a bynajmniej ja zbyt często na niego nie trafiam, choć ma potencjał. Podoba mi się pióro autorki, może nie jest wybitnie innowacyjne, ale przyjemne i trzyma w napięciu. Trzeba przyznać autorce, że fabularnie książka okazuje się być dosyć oryginalna, a do bohaterów można się w pewnym sensie przywiązać – mogę w sumie polecić tę książkę, jest dobra, ale bliżej jej do średniaka niestety i trochę szkoda, że nie ma kontynuacji, choć zapowiadano jeszcze dwa tomy, jestem ciekawa, co autorka ma w zanadrzu.
Pozdrawiam, Sara ❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)