Tytuł: Dwuświat - Księga I Przedwojnie Autor:W. & W. Gregory Wydawnictwo: AlterNatywne Liczba stron: 437 Ocena:5/10
-Nie po to uczyniliśmy z pani najwyższą kapłankę, żeby pomogła nam pani przetrwać trudny okres. Są ważniejsze cele niż pani czy mój.
-Zatem pieniądze i władza.
Dzisiaj dzień dziecka, a z tej okazji życzę wszystkim bez wyjątku radości z życia. Dzieckiem jest się w końcu tak długo, jak chce się nim pozostać 😊
Przejdźmy jednak do recenzji książki, która swoją premierę miała pod koniec grudnia. Z lekkim opóźnieniem pojawia się i tutaj. W dość niefortunnym dniu jakim jest właśnie pierwszego czerwca, gdyż z jednej strony mamy święto dzieci, a z drugiej strony pozycję, gdzie ciąża może przysporzyć kobiecie kłopotów.
Witamy na planecie podzielonej na dwie krainy. Jedną z nich jest Floris w którym są znikome ilości jakiekolwiek technologii. Są natomiast pola, wolność, wielodzietne rodziny i waluta w postaci szarych kamyków. Po drugiej stronie natomiast znajduje się technologicznie rozwinięte Inco pełne kontroli i robotów rodem z wielu przyprawiających o gęsią skórkę historii science-fiction
Tutaj pojawia się Jasmin, której świat staje na głowie, gdy dowiaduje się, że spodziewa się trzech córeczek. Rodzina, przyjaciele i system Inco czekają aż kobieta zdecyduje się na aborcję, a ona sama nie wie, czego chce. Nie wie też jak poinformować męża o zaistniałej sytuacji.
W tym czasie we Floris Fahid w obliczu utraty córki stawia na szali swoją wiarę w boginię Patri i sprzeciwia się rozkazom jej kapłanów.
System zaczyna szwankować, a nawet padać. Nowa władza pojawia się na horyzoncie, jednak czy będzie ona lepsza? A może to okazja do jej całkowitego obalenia?
Pozycje od Wydawnictwa AlterNatywnego często w przyjemny sposób zaskakują mnie swoją oryginalnością. Tym razem pojawiła się taka, która może i jest z kategorii fantastyki, ale mi osobiście kojarzy się bardziej z dystopijnym science-fiction.
Początkowo ciężko było mi przebrnąć przez pierwsze rozdziały ze względu na dużą ilość neologizmów artystycznych. Brakowało mi słownika, który w jakiś sposób uporządkowałby nie tylko znaczenia słów, ale też cały system.
Postaci nie dało się poznać. Śledziliśmy ich historie, ale niekoniecznie życia. A przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Jasmin nie robiła nic poza kręceniem się pomiędzy pracą, domem, a odwiedzinami u ludzi, którzy nie okazywali jej żadnego wsparcia. Była niczym lalka na sznurku, którą prowadził los.
Addam, czyli mąż kobiety, początkowo jawił się jako dobry facet z którym nasza bohaterka jest szczęśliwa. Było coś jednak nie w porządku, skoro Jasmin ukrywała przed nim swoją ciążę. Po czasie nie sposób dziwić się dlaczego to robiła. Kobieca intuicja nie zawiodła w tym przypadku. Mężczyzna z biegiem czasu ukazał swoje oblicze zwolennika systemu dla którego ważniejszy jest status, niż rodzina. Był to duży kontrast w porównaniu z Floris, gdzie Fahid był gotowy na kłamstwa i walkę z rygorystycznymi kapłanami tylko po to, aby ocalić jedno ze swoich dzieci.
Najlepiej śledziło się losy jednej z kluczowych postaci systemu i nie dość często pojawiającą się w samej książce, czyli najwyższej kapłanki. Początkowo chłodna i zdystansowana zaczynała się łamać pod wpływem Harisa. Miałam nadzieję, że może rozwinie się z tego jakiś wątek miłosny, bo nie ukrywam, że śledzenie samego ustroju z podporządkowanymi mu ludźmi jest na dłuższą metę męczące.
Księga pierwsza bardziej starała się zapoznać czytelnika z systemem, działaniem i wpływem rządu na obywateli. Jestem pewna, że Przedwojnie miało wprowadzić lud w stan, w którym byliby w stanie walczyć przeciw ludziom, którzy do tej pory kierowali ich losem.
Do książki podchodzę neutralnie. Nie jest to jakiś z ulubionych gatunków, ale po drugi tom sięgnęłabym ze względu na ciekawość co stanie się z tym wszystkim.
Tytuł nie do końca trafił w moje gusta. Nie wynikało to z umiejscowienia akcji, ani nawet ogromnej ilości opisów, ale przez samą fabułę i brak zżycia z bohaterami.
Was zachęcam do sięgnięcia, może odnalezienia plusów, których ja nie dostrzegłam i dzielenia się nimi w komentarzach. Tymczasem...
Pozdrawiam cieplutko, Klaudia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)