wtorek, 28 września 2021

"Pan Lodowego Ogrodu. księga II" Jarosław Grzędowicz

 


Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu. księga II  Autor: Jarosław Grzędowicz Ilustracje: Jan J. Marek Wydawnictwo: Fabryka słów Liczba stron: 625 Ocena:8,5/10

Oto nowa wiedza: do ognia należy dokładać, a nie rozpaczać, że zgaśnie.

Księga pierwsza skończyła się w momencie, który nie skazywał czytelnika na niecierpliwość oczekiwania na tom drugi. Dlatego też dość późno się za niego zabrałam, choć oczywiście chciałam dowiedzieć co stało się z naszym bohaterem w tym dziwnym świecie niczym w krzywym zwierciadle w połączeniu ze średniowiecznym klimatem science-fiction. I tak oto jestem sześćset dwadzieścia pięć stron później tym razem w oczekiwaniu na tom trzeci. Byłam pewna, że to dylogia, a jednak okazało się, że składa się z czterech części, a więc jeszcze przed nami drugie tyle przygód. Tymczasem zapraszam do recenzji!  

Wracając do misji na planecie w klimatach średniowiecznego science-fiction, ponownie mamy przyjemność towarzyszyć dwóm bohaterom w ich podróży. Jeden z nich to ostatni książę, który musi uciekać przed wyznawcami kultu Podziemnej Matki wraz z ostatnim lojalnym sługą - Brusem. 
Nie wiadomo jak daleko od jego osoby mamy Drakkainena, który żyje jako drzewo, uwięziony we własnych projekcjach myślowych i stara się z tego stanu wydostać. Gdy mu się udaje, zdaje sobie sprawę, że jest w gorszym położeniu, niż kiedykolwiek wcześniej. Nie ma ekwipunku, jest poraniony, zmęczony, jego misja nie posunęła się zbyt daleko do przodu, a o powrocie na Ziemię nie może być mowy. Nie tylko ze względu na zepsuty Cyfral, który do tej pory mężczyznę wspomagał, ale też ze względu na to, że nikt nie wyśle posiłków po kogoś, z kogo nie ma większego pożytku. Trzeba więc radzić sobie samemu, bez nowoczesnych technologii i zmierzyć się z wrogami, a także nowymi czyhającymi wszędzie niebezpieczeństwami.

Mąż musi umieć znieść klęskę. Każdy głupiec potrafi cieszyć się ze zwycięstwa, ale w życiu ponosi się też porażki.

Powrót do cyklu Pan Lodowego Ogrodu nie był łatwy. Ostatnio czytanie wydaje się być zepchnięte na dalszy plan. Kiedyś jednak trzeba było to zrobić, a biorąc pod uwagę niedawne zakończenie tomu pierwszego, lepiej wcześniej, aniżeli później. 
Poza samym brakiem czasu ciężko było się przemóc do sięgania po akurat tę pozycję ze względu na długość rozdziałów. Było ich jedenaście na sześćset dwadzieścia pięć stron, co dawało ponad pięćdziesiąt na każdą partię. Mając niewiele wolnego czasu do dyspozycji, było to męczące - zwłaszcza, że nie lubię przerywać czytania gdzieś w połowie akcji i wolę dobrnąć do jakiegoś końca. Jest to jednak zupełnie subiektywna sprawa i rozumiem, że dużą robotę zrobiły opisy, których nie dało się przerzucić na kilka rozdziałów.

Słabość bohatera zwykle jest czymś co znika w miarę kolejnych tomów. Pojawiają się za to coraz większe wyzwania, którym trzeba sprostać. Tym razem stało się inaczej, gdyż Drakkainen traci wszelkie technologiczne wspomagacze i musi nauczyć się jak sobie radzić w najtrudniejszych warunkach. 
Podobnie jest z księciem, który musi wcielać się w różne role, żeby przeżyć. 
O tyle, gdzie przygody tego pierwszego nabrały tempa, choć pchały nas w niekoniecznie określonym kierunku, tak w przypadku tego drugiego mieliśmy cel, jednak po drodze pojawiał się ogrom ludzi zapełniających nam drogę. 
Dobrze, że mamy tutaj perspektywy dwóch bohaterów, ponieważ myślę, że prędzej czy później byliśmy zmęczeni wędrówką tylko jednego z nich.

Spokojnie wstali i wyszli, zabierając bydło i trzodę, oraz muchy i pszczoły, ewentualnie bardzo troskliwie i bez gwałtu porwało ich UFO. Co ja gadam, to ja tutaj jestem UFO.

Wydaje się, że księga druga jest cięższa pod względem wydarzeń, a jednocześnie autor wprowadza do dialogów czy też różnych sytuacji trochę humoru, co czyni całość lżejszą. Utrzymana na równie dobrym poziomie co poprzedniczka.
Biorąc pod uwagę, że przed nami jeszcze dwie części, w trzeciej może wydarzyć się wszystko. Może zmienić się bieg wydarzeń o sto osiemdziesiąt stopni. 
Mam nadzieję, że bohaterowie zatrzymają się gdzieś na dłużej, żeby całość nie była czterotomową drogą.

Pozdrawiam, Klaudia ☆

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka