Tytuł: Owoce zatrutego drzewa [tom I] Autor: Agnieszka Janiszewska Wydawnictwo: Zaczytani Liczba stron:236 Ocena:8/10
No cóż, jakkolwiek paradoksalnie by to nie zabrzmiało, pożegnanie ze złudzeniami może czasem oznaczać wyzwolenie.
Kinga zostaje osierocona w młodym wieku. Jej jedyną nadzieją jest dom wujostwa. Dziewczynka początkowo pokłada wiarę w to, że zdobędzie sympatię swojej ciotki i kuzynki, jednak z biegiem lat przekonuje się, że to nie ma sensu. Zawsze będzie czuła się niechciana. Sytuacja stale się pogarsza, a młoda dziewczyna nie wie co ma robić. Wie jednak, że nie chce zmarnować sobie życia, ani tkwić dłużej na łasce rodziny. Decyduje się więc na wyjazd do Krakowa, aby znaleźć krewną ze strony ojca. Nie wie co ją czeka, jednak wie, że być może nie będzie mogła już wrócić do rodziny w Warszawie.
Można by rzec, że historia o Kindze jest XIX-wieczną polską wersją Kopciuszka, a przynajmniej mi się tak skojarzyła po kilku pierwszych rozdziałach. Co prawda nie ma wiele z nim wspólnego poza tym, że ucieka od księcia, a raczej w tym wypadku przymuszania do znalezienia jakiegokolwiek księcia. W oryginalnej wersji dziewczyna ucieka, żeby ostatecznie zostać znalezioną, a Kinga ucieka po to, żeby się zgubić i pozostać niezależną tak długo jak się da.
Do tej pory sądziłam, że mogłabym żyć w tych przedwojennych czasach, gdzie odbywają się wszystkie te spotkania towarzyskie, bale, ważna jest etykieta i konwenanse, jednak po tej pozycji chyba musiałabym jeszcze raz to przemyśleć. Bohaterowie żyją tym, co powie społeczeństwo i jak będą wyglądać w jego oczach za każdą podjętą decyzją. Jest to na pewno męczące życiowo i ciągłe zamartwianie się o byciu na językach całego miasta wydaje się o wiele gorsze, niż bycie zupełnym niewidocznym szarakiem dzisiaj.
Znaczna większość postaci jest mdła i nijaka, ale bynajmniej nie wynika to z zaniedbań autorki, a ze względu na ich kreacje jako ludzi trzymających się sztywno zasad o tym jak przeżyć życie, żeby było nam bezpiecznie, luksusowo, a niekoniecznie ekscytująco. To naprawdę smutne myśląc, że rzeczywiście tak wielu ludzi je po prostu zmarnowało myśląc tylko o tym, co jest właściwe.
Mamy tutaj rodzinne tajemnice, dawne spory, które do tej pory nie zostały zażegnane i uczucia, których ciężko się pozbyć. Autorka nie odkrywa przed nami kart przeszłości, a jedynie czasem rzuca delikatne światło, żeby rzucić ciut więcej na to, co już mamy. Nic jednak nie jest pewne - sama mam kilka podejrzeń, jednak do trafności żadnego z nich nie jestem przekonana i czekam na ich rozwinięcie w dalszych częściach za które mam zamiar zabrać się w najbliższym czasie.
Pozycję przeczytałam bardzo szybko, a co ważniejsze - nie dłużyła mi się ona zupełnie, a akcji jako takiej nie było aż tam tak wiele.
Tym którzy jeszcze nie sięgnęli po książkę, to serdecznie zachęcam. Chętnie również dowiem się po jakie tytuły w podobnych klimatach warto sięgnąć 😊
Trzymajcie się ciepło, Klaudia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)