wtorek, 2 maja 2023

[PATRONAT, WZNOWIENIE] "Dotyk Północy" Adelina Tulińska

 Tytuł: Dotyk Północy  Autor: Adelina Tulińska  Ilość stron: 310  Wydawnictwo: Biblioteka  Moja ocena: 9|10

"Taka jest przewrotna natura ludzka. Jednego człowieka nie obchodzi, że zaszkodzi innym, jeśli sam na tym zyska."

    „Dotyk Północy” to mój patronat z tamtego roku, na który się w sumie zdecydowałam ze względu na ogromny sentyment i fakt, iż autorka wznowiła całą trylogię (oprócz tajemniczego dla mnie trzeciego tomu) w pięknych oprawach graficznych i po prostu czułam przemożną potrzebę promowała jej pod logo Pełnej Kulturki.

 "Kiedy człowiek otrze się o śmierć, zaczyna bardziej doceniać takie proste rzeczy jak dobra kawa i naleśnik z dżemem."

    Główną bohaterką jest Laura Irys – żywiołowa, nieco roztrzepana mieszkanka Łodzi, tam również robi magisterkę (na kierunku związanym ze sztuką). Jak wspomniałam w pierwszej recenzji na temat postaci – z pewnością nie jest schematyczna, ale za to porywczość i infantylne podejście to jej drugie imię. Laura jest dosyć specyficzna, ale w dobrym znaczeniu tego słowa – kreatywna, zadziorna i może nieco ironiczna to tylko niektóre z jej cech, ale z pewnością można je zaliczyć do tych najistotniejszych. Co więcej, uwielbia swojego kundelka, którego dawno przygarnęła – Leona, który zalicza się do grona jej najlepszych przyjaciół. Tak w ramach uzupełnienia informacji na temat charakteru naszej Laury, a mianowicie brakuje tu stwierdzenia, że jest ambitna podejmując się wolontariatu.

 "Wszystkie czarownice znały się od dziecka. Czarownice w cudzysłowie oczywiście - nie posiadały żądnych magicznych umiejętności, z wyjątkiem triku ze znikającą wypłatą."

    Tajemniczym mężczyzną, jak go określiłam na początku jest oczywiście Gabriel Seihval – dziedzic rodu o tajemniczej (i z pewnością ciekawej historii) i niezwykle przystojny młody mężczyzna. Kwestii tajemnic i faktu jak dobrym jest kłamcą? Osobą, która potrafi dobrze dotrzymać sekretu, brzmi zdecydowanie lepiej. Gabriel to dosyć powściągliwa postać, skryta, początkowa niezbyt miły czy przychylny wobec głównej bohaterki, ale jak można się domyśleć, zmienia z czasem swoje nastawienie.

    Warto też wspomnieć, chociaż o irytującej postaci, jaką był brat Gabriela, Zagiel – próżny, drażliwy i drażniący. Ten facet miał zdecydowanie za bardzo wybujałe ego i ogromne mniemanie o samym sobie, no i był strasznie zazdrosny o brata.

 "Widzę u ciebie zdolności nie tylko w strzelaniu z łuku, ale również w rzucie oszczepem w bakłażan. Powinieneś się zgłosić na olimpiadę, proponując nową dyscyplinę."

    Fabularnie może i nie jest to wybitnie oryginalna powieść, pojawiły się znane nam doskonale schematy, ale bez obaw – autorka naprawdę świetnie sobie z tym poradziła i przedstawiła tę historię ciekawie i na tyle oryginalne na ile było to możliwe. Co więcej, oprócz tego ma interesujące pióro, prowadzi akcję sprawnie i dynamicznie, a co najważniejsze mamy tu przystępny język. Warto też zwrócić uwagę na kreację bohaterów – są barwni, ciekawi, jednak w przypadku Laury nie do końca podobał mi się fakt, iż na swój wiek była nieco zbyt infantylna i ufna w stosunku do wielu ludzi (i nie tylko). Mamy tu oczywiście motyw romansu okraszonego klimatami morskimi (co nie ukrywam, bardzo przypadło mi do gustu). Wszystkie te wyżej wymienione aspekty składają się na naprawdę przyjemną w odbiorze powieść, podczas której nie da się nudzić.

    Nadszedł mój ulubiony moment każdej (no prawie) recenzji, a mianowicie – wrażenia związane z okładką. Z racji tego, iż jest to reedycja, to wspomnę troszkę o poprzedniej – nie była zła, ale może nieco zbyt mroczna, ta nowa oprawa graficzna… Jest wręcz magiczna, nie dość, że ładna to w dodatku w interesującej kolorystyce.

 "Działasz jak magnes na klopoty. Jakim cudem przeżyłaś te dwadzieścia kilka lat?"

    Reasumując „Dotyk Północy” to książka, do której czuję spory sentyment, ponowne przeczytanie było naprawdę przyjemne i z pewnością pozwoliło nie tylko odświeżyć sobie tę historię, ale i zwrócić uwagę na te aspekty, na które za pierwszym razem nie zauważyłam. Adelina Tulińska stworzyła interesującą i z pewnością niebanalną historią, która wciąga praktycznie od pierwszych stron, a akcja jest dynamiczna i momentami również zaskakująca. Jedyne co mi pozostało na sam koniec to polecić „Dotyk Północy”, bo jeśli lubicie klimaty morskie z nutką romansu to coś dla was.

Pozdrawiam, Sara ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka