czwartek, 13 lipca 2023

"Piekło niebo" Paweł Fleszar

 

Tytuł: Piekło niebo Autor: Paweł Fleszar Wydawnictwo: HarperCollins Liczba stron:368 Ocena:6,5/10

-Mamuś, a można być jednocześnie w niebie i w piekle? - pytanie dziewczynki sprawiło, że wychodząc z pokoju, zatrzymała się raptownie. Jeszcze jak, pomyślała.
-Nie można - powiedziała. - A wszystkie grzeczne dzieci pójdą do nieba, ale muszą słuchać rodziców i kłaść się wcześnie spać.

Zabawa w piekło-niebo budziła we mnie nieprzyjemne odczucia, których nie do końca potrafię określić. Podobnie jest w przypadku wyliczanek. Może ma to związek z jakąś formą przypieczętowania końca dla samego siebie,  na którego nie mamy wpływu. Albo to przez horrory w których przewijały się podobne motywy... W każdym razie dzisiaj sięgamy po piekło-niebo, które w tym przypadku nie kojarzy się z niewinną zabawą.

Kiedy nad zalewem w Krakowie pojawiają się zwłoki zamordowanego i wykorzystanego seksualnie dziecka, a następne znika w podobnych okolicznościach, policja wie, że na wolności jest ktoś, kto ma w planach zrobić to nieraz. Ruszają więc tropem tajemniczego pedofila, jednak wskazówki są niejednoznaczne, a podejrzanych całkiem sporo.
Na ekranach pojawia się film Tylko nie mów nikomu, poruszający tematykę pedofilii w kościele katolickim, który skłania ludzi do przyglądaniu się osobom duchownym (zwłaszcza, że w książce ofiarami były zawsze dzieci przystępujące do komunii świętej). 

Akcja idzie wartko i nie można zarzucić pozycji przestoju. Wzbudza też mieszane uczucia, jednak może wynikać to ze względu na dzieci w rolach ofiar. 
Przez mnogość bohaterów ciężko było mi połapać się kto jest kim przez pierwsze rozdziały. Dopiero później przez zaznaczenie wyraźnych cech, bardziej mogłam skupić się na samej fabule, a mniej na zastanawianiu się nad rolami poszczególnych postaci. 
Samą treść ciężko było mi logicznie ze sobą dopasować i nie wiem czy wynika to z faktu, że było zbyt wiele wątków i postaci, czy może przez to, że czytałam ją zwykle przed snem, gdzie byłam zmęczona i po prostu umykały mi szczegóły istotne dla fabuły.

Policjanci, którzy zajmowali się sprawą morderstw dzieci skupiali się na zadaniu, więc nie mogliśmy ich poznać ani się wczuwać w akcję. Od męskich postaci można było odczuć dystans, natomiast kobiety i Imbir wprowadzały odrobinę lżejszą atmosferę. Mimo ciężkich tematów śmierci, zaginięć i strachu, autor wplatał humor, dzięki czemu książka zachowała balans i nie wpadła w przesadę w żadną ze stron.

Tytuł ciekawy i cieszę się, że mimo tak rzadkiego sięgania po kryminały, trafiam na takie, które mnie do nich nie zniechęcają. Tutaj jedyną trudnością była spora grupa bohaterów splątanych ze sobą przeszłością i/lub w jakichś tajemniczych konszachtach. Chociaż zrzucam to bardziej na złe pory - nie w pełni swojej koncentracji. 
Drugą rzeczą z której zdałam sobie sprawę, to mniejsza chęć do czytania, gdy nie ma jednego bohatera z którym śledzimy fabułę i ewentualnie pojawia się na chwilę ktoś inny. Tutaj tak naprawdę nie jesteśmy konkretnie z nikim, przez co ciężko jest wczuć się emocjonalnie w treść książki i polubić postacie. Chociaż to chyba nie tego rodzaju powieść...

Pozdrawiam, Klaudia 🙋

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka