poniedziałek, 11 grudnia 2017

[WYWIAD] Evanna Shamrock, autorka Signum Sanguinem

     Dawno nie było wywiadów, więc przybywam. Evannę poznałam jakiś czas temu, bodajże przed premierą Signum Sanguinem. Geneza i wywiązała się z tego naprawdę fajna znajomość, dlatego uważam, że też powinniście ją trochę poznać. 
             Parę suchych faktów z lubimy czytać (odnośnik do profilu): 
     Evanna Shamrock – Strażnik Logistyk (ISTJ). Od dziecka obserwuje ludzi spacerujących po uliczkach miasta nad rzeką Celtów. Nie może znieść dnia bez herbaty i dobrej książki. Kocha muzykę irlandzką i orkiestralną, ale też ciężkie brzmienia rocka oraz metalu symfonicznego. W kręgu jej zainteresowań znajduje się również parapsychologia. W przyszłości chciałaby wyruszyć w podróż po nawiedzonych miejscach świata i poznać ich tajemnice. W wolnych chwilach zajmuje się szkicowaniem i grafiką komputerową. Z jej pasji do pisania narodziła się seria Signum Sanguinem.


📝




1. Miałaś w planach napisać kiedykolwiek książkę? Czy raczej było to totalnie na spontanie?
     I tak, i nie. Co prawda w podstawówce moje opowiadania czy recenzje pojawiały się w szkolnych gazetkach, wygrywałam jakieś konkursy, ale aż do 16. roku życia nigdy nie myślałam o tym, że kiedyś wydam to, co napisałam. A jednak... Gdy poszłam do liceum, rozstałam się ze starymi znajomymi, ponieważ rozeszliśmy się do różnych szkół, więc musiałam jakoś sobie radzić, nim poznałam nowe osoby (a jestem dość oporna, jeśli o to chodzi, długo byłam outsiderem, wydaje mi się, że do tej pory trochę jestem). Dlatego też nosiłam do szkoły zeszyty i tam zbierałam moje myśli, obserwując ludzi. Początkowo było to coś w rodzaju dziennika. Później historia się rozrosła, zajęła aż pięć grubych zeszytów. Zaczęłam przepisywać ją na komputer. I wtedy jeden z nauczycieli zasugerował, że przekaże komuś mój maszynopis do recenzji. Okazało się, że to, co tworzę, jest całkiem niezłe. Historia została złożona w całość, ale... Pewne wydarzenia z mojego (m.in. rodzinnego) życia spowodowały, że postanowiłam nieco zmienić fabułę. Zamiast nudnej (przynajmniej moim zdaniem) historii opowiadającej o zwyczajnych nastolatkach, parach i przyjaciołach z liceum, mamy elektryzującą emocjonalnie opowieść o Naznaczonych, demonach i charyzmatach, walce z własnymi przywarami. Motyw fantastyczny również był skutkiem wydarzeń, jakie miały miejsce w moim życiu. Nie, żebym posiadała jakiś specjalny dar... Za taki uważam dar do pisania ;) I rysowania, chociaż jestem raczej amatorem. Wciąż się jednak rozwijam!

2. Tworzysz grafiki do swoich książek (i w sumie nie tylko), co cię inspiruje? Co chcesz nimi pokazać?
Inspirują mnie moje wizje i to, co widzę dokoła. Czasem to, co mi się śni lub to, co sobie wyobrażam, kiedy słucham muzyki. Ma ona ogromny wpływ na moje wizje, gdy słysząc określone słowa lub instrumenty, widzę bohaterów w pewnych sytuacjach. Paddy And The Rats albo RED na przykład – ci goście piszą tak niesamowite piosenki, że podczas słuchania ich odpływam w świat moich wizji. Czasem łapię się na tym, że nieświadomie wykonuję jakieś gesty lub nucę coś, znając wszystkie słowa utworów... Jest jeszcze Lindsey Stirling. W jej muzyce jest prawdziwa moc, która napędza mnie do działania. A co chcę pokazać? Moją wizję właśnie. Czytelnicy mają swoje wyobrażenia bohaterów, ale lubię ich uświadomić, jaki jest pierwotny obraz danej postaci w mojej głowie.



3.Przy którejś z naszych rozmów wspomniałaś, że chciałabyś powiedzieć coś więcej o fabule. Czy jest coś, co powinniśmy wiedzieć o Signum Sanguinem?
Na pewno to, że „Signum Sanguinem” nie jest typową powieścią fantastyczną, kryminałem czy thillerem. Jeśli nie poświęcicie jej wystarczająco czasu ani uwagi, wiele istotnych rzeczy może Wam umknąć. W tej książce WSZYSTKO ma znaczenie. Imiona, nazwiska bohaterów, nazwa ich miasta (Auditum znaczy „słuchać”), nazwy ulic, położenie budynków, można by wymieniać w nieskończoność. Nawet to, w jaki sposób jest napisany dany rozdział mówi nam, z czyjej perspektywy widzimy rzeczywistość. Imiona wybierałam nie dlatego, że ładnie brzmią, ale ze względu na ich znaczenie, etymologię, to samo z nazwiskami – dlatego nie dzielę bohaterów według narodowości, nawet jeśli mamy w serii angielsko-, niemiecko- czy polsko brzmiące nazwiska. (Dla niektórych była to pewna niekonsekwencja, jednak to zamierzony zabieg i pewna symbolika, ponieważ nie umieściłam bohaterów w konkretnym kraju). Co więcej, ta powieść jest moją osobistą polemiką z życiem. Ludzie, którzy mnie znają, odnajdą w bohaterach, nawet w ich historii, elementy wspólne z moimi przeżyciami czy życiem. Pisząc „Signum Sanguinem” walczyłam ze stereotypami w myśleniu. Stąd tematy, jakie poruszam w wydanej ostatnio „Genezie”, czyli prequelu serii – choroba psychiczna, orientacja seksualna, fanatyzm religijny, dobro i zło, etykietowanie osób. Wiąże się to z tym, co studiuję. Są tematy, które wręcz wymagają tego, by je poruszyć. Nie dlatego, że ludzie o nich zapomnieli, lecz dlatego, że istoty ludzkie mają tendencję do szufladkowania innych. Tymczasem nie wszystko jest czarno-białe. I to właśnie chciałam pokazać w tej serii. To metaforyczna, ale też prawdziwa historia o walce z własnymi słabościami, fobiami (każdy bohater miał przypisaną fobię, z którą musiał walczyć, oraz słabość, która go cechowała), w której Czytelnik może dostrzec siebie. To walka, którą cały czas toczymy. Strach ciągle nam towarzyszy, ma wiele imion, a demony... są w nas.



4. Opowiedz coś o sobie:
Na co dzień jestem studentem psychologii, a w międzyczasie piszę i rysuję. Dużo czytam, chociaż w związku z nadmiarem projektów i literatury na III roku, rzadko mam czas na coś innego niż studia. (Przyznam szczerze, że poszłam na ten kierunek z również z powodu mojej książki – wiedza zdobyta na zajęciach pomogła mi ją doszlifować). Osób o moim imieniu i nazwisku jest w kraju sporo, ale Evanna Shamrock jest jedna. Pseudonim wybrałam na podstawie znaczenia imienia (Evanna – w gaelickim „mały wojownik”) oraz skojarzeń z Irlandią (Shamrock – irlandzka koniczyna). Chciałabym tam kiedyś wrócić. Mam świra na punkcie irlandzkich i celtyckich rytmów, a moje ulubione zespoły to m.in. Paddy And The Rats i RED, lubię też Lindsey Stirling czy innych skrzypków (nie mówiąc już o muzyce orkiestralnej...). By się rozerwać, słucham muzyki elekronicznej (MrSuicideSheep), a jak mi się uda, radia z mojego rodzinnego miasta, gdzie lecą stare, dobre przeboje lat 70. - 90. XX wieku. Co lubię? Niektórzy powiedzieliby, że moją największą przyjemnością jest jedzenie. (Nie zaprzeczam, haha). Uwielbiam herbaty, szczególnie jaśminową. Moje ulubione kolory to zielony i niebieski/indygo (należą do dwóch stworzonych przeze mnie postaci, z którymi najbardziej się identyfikuję). Lubię jeździć na hulajnodze, którą dostałam na 21. urodziny, bo ktoś postanowił spełnić moje dziecięce marzenie. Ubóstwiam też spacery, szczególnie w górach czy parkach – w otoczeniu zieleni albo jesienią, kolorowe liście są naprawdę bajkowe. Czasem biegam. Teraz jednak, w zimowe wieczory, siedzę z kubkiem gorącej herbaty lub czekolady w dłoni i czytam książki (lub słucham muzyki) w domowym zaciszu, razem z gigantyczną maskotką pingwina, która służy mi za poduszkę. (Siedzę jeszcze w grach typu survival horror... Taki „Outlast” czy „The Evil Within”, wciągnął mnie też świat „Watch Dogs”). 
5. Z którą stworzoną przez Ciebie postacią utożsamiasz się najbardziej?
Czekałam na to pytanie... Jest dwóch takich bohaterów, zawsze są przy mnie – to Joaquín i Kamil.
Joaquín odziedziczył po mnie wszystko – osobowość (ISTJ), temperament (choleryk), wzrost (161 cm), wiek, wygląd zewnętrzny (dosłownie) oraz rozmaite zachowania, zainteresowania, ulubione/ znienawidzone rzeczy – różni nas naprawdę tylko płeć. Ten chłopak jest niecierpliwym, sarkastycznym człowiekiem, nerwusem, żarłokiem i gadułą. Jeśli mu się coś nie spodoba, nie będzie owijał w bawełnę. Często najpierw robi, później myśli... Mimo to zrobi wszystko, by pomóc ludziom, na których mu zależy, w ich imieniu nawet komuś dowali. Wbrew pozorom, jeśli się go dobrze pozna, jest bardzo sympatyczny i wrażliwy – bo pod tą mentalną zbroją małego wojownika skrywa wiele tajemnic (zwykłam mawiać, że tchórz pierwszy skacze w ogień). Uwielbia muzykę celtycką/irlandzką (Paddy And The Rats), umie grać na bodhránie, a jego ulubionym zwierzęciem jest pingwin. 



Z kolei Kamil (ESTJ, melancholik) jest głosem rozsądku Joaquína (starszym o dwa lata i wyższym od niego o głowę), bardzo opanowanym człowiekiem. Z pasją mówi o kosmosie (zaraził go tym dziadek, który Kamila wychował), kocha psy (ma owczarka niemieckiego, Rafa), jest niesamowitym skrzypkiem (gra od 5. roku życia, to fan Lindsey Stirling) i motocyklistą. Cechuje go logiczne myślenie (zajmuje się księgowością w sklepie muzycznym dziadka). Sprawia pozory chłodnego, ale jest bardzo uczuciową, lojalną i troskliwą istotą, której bardzo zależy na ukochanych osobach.
Ci dwaj doskonale się uzupełniają i gdyby ktoś ich rozdzielił, to tak, jakby podzielił mnie na pół, i to piłą mechaniczną. Naprawdę! Gdy pisałam tę powieść, Joaquín i Kamil narodzili się w mojej głowie jako pierwsi i już wtedy wiedziałam, że będą nierozłączni (nawet w starej wersji!). Określam ich mianem „soulmates” (bratnie dusze). Można by pomyśleć, że się znienawidzą, ale w rzeczywistości – nie mogą bez siebie żyć. Jak napisała kiedyś Cecelia Ahern: After all, soulmates always end up together. Tak właśnie jest z nimi. Łączy ich wyjątkowa relacja, której szczegóły poznacie, drodzy Czytelnicy, zagłębiając się w świat „Signum Sanguinem”.

6. W jaki sposób motywujesz się do pisania?
Nie wiem, czy w jakikolwiek sposób się motywuję. Wydaje mi się, że wcale nie muszę tego robić. Jestem za bardzo zżyta z tym uniwersum. Piszę wtedy, kiedy chcę, kiedy przychodzi mi do głowy jakiś pomysł. Bardzo często podczas pracy lub sprzątania (taka Agata Christie na przykład miała najlepsze pomysły na historię morderstwa podczas zmywania). Wtedy spisuję je na rękach czy nawet chusteczkach albo wyrwanych skądś kartkach, by później nanieść ideę do specjalnego notesika, w którym zbieram wszystkie takie odkrycia mojego umysłu.

7. Wiem, że sobie coś tam dłubiesz, chylisz rąbek tajemnicy?
Obecnie reedycję I tomu, czyli „Mrok” oraz „Symbiozę: Opowieści ze świata Signum Sanguinem”, oczekiwaną przez fanów kontynuację losów Naznaczonych po wydarzeniach z II tomu. Na pewno będę o wszystkim informować na fanpage'u i oficjalnej stronie (evannashamrock.wix.com/signum-sanguinem). Jest jeszcze jedna książka, której wciąż nie zapowiedziałam. To zupełnie inny projekt. I na razie pozostanie tajemnicą ;)

8. Czy jest autor, który skradł twoje serce?
Kiedyś zaczytywałam się w Grishamie i Kingu, do tej pory mam na półce książki Chrisa Ewana („Dobrego złodzieja przewodnik po...”). Moi mistrzowie to Camus i Dostojewski, do ich książek często wracam – nie tylko do „Dżumy” i „Zbrodni i kary”. Cenię sobie również Glukhovsky'ego, Elsberga czy Shustermana.

9. Skąd pomysł na tytuł serii: Signum Sanguinem?
„Signum Sanguinem” dosłownie znaczy „Znak Krwi”. Przeglądałam ostatnio stare zeszyty i znalazłam pierwszy wpis z taką nazwą... Prawdopodobnie miało to związek z dość traumatycznymi dla mnie wydarzeniami, m.in. widokiem krwi po nieudanej (przed kilkoma laty) operacji mojego dziadka. Chociaż on – dzięki Bogu – żyje, w tamtym okresie zmieniłam fabułę na bardziej fantastyczną. Bohaterowie i ich wyczyny sprawiły, że zapomniałam o przykrej rzeczywistości, pomogli mi się podnieść (dlatego właśnie stworzyłam Joaquína i Kamila, bo to ich historie, relacje rodzinne i wydarzenia z życia często nawiązują do tego, co sama przeżywałam).



10. Planujesz napisać coś, co jest totalnie niezwiązane z S.S.?
Tak. Na razie jednak nic więcej nie powiem ;)


11. Czego najbardziej nie lubisz w pisaniu?
Korekty. Wtedy trzeba zmierzyć się ze swoim dziełem i dostrzec jego błędy, co bardzo męczy. Często zdarza mi się, że napiszę to samo zdanie dwa razy w tym samym rozdziale albo w powieści, bo miałam wcześniej przygotowane notatki, i muszę później tego szukać. Wydawanie też jest ciężkie, szczególnie jak gonią mnie terminy albo drukarnia się spóźnia. Pod tym względem ten rok był najgorszy, ponieważ dwie książki wydałam sama... Kontrola tego jest niesamowicie wyczerpująca. Nie lubię też wyczekiwania na recenzje, jestem w tym wypadku dość niecierpliwym człowiekiem, może to dlatego, że sama trzymam się zaplanowanych terminów i nie lubię poślizgów – chociaż potrafię je zrozumieć. Kompletnie irytują mnie też pytania ludzi, czy sama ilustruję swoje książki... Proponuję wtedy zajrzeć do stopki redakcyjnej lub Posłowia, mało osób to robi, a szkoda. Wielu nie wie też, jak trudno jest zostać zauważonym na rynku wydawniczym. Myślą, że bycie autorem to pestka. Ale cóż, nie mogę ich za to winić. Czasem, by coś zrozumieć, trzeba przez to przejść.

12. Co najbardziej lubisz w pisaniu?
Możliwość stworzenia osobliwej wizji rzeczywistości, z którą będą musieli się zmierzyć Czytelnicy. Przeniesienie ich we własny świat, by chociaż przez chwilę zobaczyli go moimi oczyma. Lubię te momenty oderwania się, gdy nie ogranicza mnie ani czas, ani miejsce. Bohaterowie są wtedy niemal tak żywi, jak ja. Czasem mam wrażenie, że piszę bardziej dla siebie, niż dla innych ;)

13. Najmilsza rzecz związana z kontaktem z blogerami/fanami/innymi autorami?
Kiedyś dostałam wiadomość od nieznanej mi Czytelniczki, która zakupiła pierwszy tom powieści. Dziękowała mi za pokazanie, że można spełniać swoje marzenia. To jest właśnie mój cel – by Czytelnik zobaczył, że to zależy od nas samych, że często my sami jesteśmy swoimi własnymi wrogami w dążeniu do celu. Lubię widzieć uśmiechy na twarzach ludzi, którzy fascynują się stworzoną przeze mnie historią, spotkania autorskie, rozmowy... Cieszy mnie widok cytowanych fragmentów moich książek i Czytelników traktujących poszczególne zdania jak złote myśli. To naprawdę piękne, gdy człowiek staje się inspiracją dla innych. Dodaje sił i zachęca do pisania dalszych powieści. Lubię też, kiedy Czytelnicy angażują się w historię i tworzą fanarty (które później wrzucam na fanpage do specjalnego albumu) lub gdy piszą własne opowieści, fanfiction. To niesamowite, wymieniać się wizją. Naprawdę to doceniam i wciąż czekam na nowe dzieła.

14. Najgorsza sytuacja związana z kontaktem z blogerami/fanami/innymi autorami?
Chora zawiść. I nie mówię tutaj o jakichś anty-fanach (chociaż może i tak można takie osoby nazwać), a tych, którzy np. nasyłają ludzi, by obniżać ocenę czyichś książek. (Nasyłają albo sami tworzą fałszywe konta, by szkodzić innym, co jest jeszcze bardziej żałosne.) Muszą być bardzo nieszczęśliwi... Tymczasem karma wraca. Dlatego zawsze mówię Czytelnikom, by nie skreślali siebie lub swojego projektu dlatego, że komuś nie podoba się ich wizja, jest zazdrosny o sukces czy rozwijany wciąż talent, bo on sam stoi w miejscu. Psy szczekają, karawana jedzie dalej. Ja piszę dla tych, którzy naprawdę chcą kontynuować przygodę z Naznaczonymi. I to dla takich Czytelników się staram :)




Dokończ zdania…

Uwielbiam, gdy… „Signum Sanguinem” porusza Czytelników tak, że myślą o książce przez długi czas. ;)

Najbardziej drażni mnie… głupota ludzka, szczególnie w postaci zawiści.

Moje ulubione zwierzę to…
pingwin. I pies. Fifty-fifty ;)

Gdy nie mogę się skupić (to)… Muszę mieć naprawdę poważny kryzys (śmiech).

Gdybym mogła (to)…
wyruszyłabym w podróż po nawiedzonych miejscach świata, szczególnie w Irlandii.

Jestem nocnym markiem, bo… siedzę do późna i czytam książki albo gram w survival horrory.

Moim motto jest… Zmieniaj się, by nie stać w miejscu i tworzyć nową, lepszą rzeczywistość swojego życia.



Dziękuję za każdą odpowiedź <3

A ja bardzo dziękuję za ten wywiad i pozdrawiam serdecznie wszystkich Twoich Czytelników :)



Znacie Evannę? Czy to pierwsze wasze spotkanie z jej osobą?
Recenzja Genezy :)

14 komentarzy:

  1. Ciekawy tekst, dobrze, że wynajdujesz takie mało znane twórczynie. Kto wie może kiedyś przybliże sobie jej twórczość ;)

    Pozdrawiam
    https://ksiazki-czytamy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wywiad. Nie znam tej autorki, ale wydaje się sympatyczna ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam autorki, ale wywiad bardzo fajnie się czytało. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo przyjemnie się czytało, a rysunki są mega! Pozdrawiam ucztadladuszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa osoba :D nie znałam jej ;) zawsze coś nowego u Ciebie się dowiem. BRAWO!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo wyczerpujące odpowiedzi, świetny wywiad! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny wywiad! ;)

    Pozdrawiam,
    Luna Fisher

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyjemnie się czytało :-) Nie znam ani autorki, ani jej twórczości, ale po tym wywiadzie z przyjemnością sięgnę po jej książkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam jeszcze książki, a widać, że warto :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam, ale dzięki Tobie nieco poznałam :) Mam ochotę bliżej przyjrzeć się jej twórczości :)
    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam czytać wywiady na blogach! <3
    Dominika z Zaczytana D

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny wywiad, naprawdę dobra robota.
    Trudno znaleźć teraz coś ciekawego, jeśli szukam wywiadów to zazwyczaj dostaję "mdły" i schematyczny tekst.

    OdpowiedzUsuń

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka