Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BUKA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BUKA. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 21 stycznia 2021

[MINI RECENZJA] Gen i już! Opowieść o Stefanie Banachu - Anna Czerwińska-Rydel


Tytuł: Gen i już! Opowieść o Stefanie Banachu  Autor: Anna Czerwińska-Rydel  Czytała: Małgorzata Kożuchowska Wydawnictwo: BUKA Czas trwania: 2h 25min Ocena:10/10

Gdy po świętach przyszła do mnie jakaś koperta, to w pierwszej chwili pomyślałam, że może ktoś z rodziny wysłał mi kartkę świąteczną, ale jednak wyszło, że to historia o Stefanie Banachu.
Przez nadmiar obowiązków nie mogłam zabrać się za nią w pierwsze dni od jej przysłania, jednak jak tylko znalazłam czas, pochłonęłam ją na raz.
Po usłyszeniu głosu Małgorzaty Kożuchowskiej przypomniał mi się jeden z odcinków polskiego sit-comu "Wszędzie tylko ta Kożuchowska i Kożuchowska". Oczywiście to tylko w formie żartu, ponieważ głos idealnie pasuje do historii i z łatwością idzie się wciągnąć. 


Zaczynamy w miejscu, gdy służąca zachodzi w ciążę, a mężczyzna próbuje wymigać się od odpowiedzialności. Kobieta postanawia więc oddać dziecko, a jego jedynymi darami ma być imię po ojcu i nazwisko po matce. Tak też mały Stefan rusza w świat i zaczyna swoje przygody, które nie mają w sobie zbyt wiele goryczy pomimo niewesołych początków.

Trwające dwie godziny i dwadzieścia sześć minut nagrania pozwoliły mi na spokojne i przyjemne sprzątanie, którego nawet nie pamiętam, bo za bardzo wciągnęłam się w historię.

Nie obyło się bez emocjonalnego rollercoasteru, który rzucił na całość trochę wzruszenia, ale też irytacji i jakiejś melancholii. Wszystko to pewnie za sprawą muzyki w tle, która wprawiała słuchacza w odpowiedni klimat. 
Mimo że jest to opowieść o geniuszu, to jednak bardziej skupiłam się na tej emocjonalnie życiowej części nie tylko jak to jest być niechcianym synem, ale też wspaniałym ojcem, mężem, przyjacielem i profesorem.
W międzyczasie przewinęły się piękne cytaty, które warto byłoby tutaj wstawić i mam nadzieję, że je znajdę. 
To pierwszy audiobook, który słuchałam z taką przyjemnością i śmiało mogę dać pełną notę!

Pozdrawiam zasłuchanych, Klaudia ^_^

czwartek, 6 sierpnia 2020

[MINI RECENZJA] Mity greckie. Opowieści z zaczarowanego lasu - Nasiona granatu


Tytuł: Mity greckie. Opowieści z zaczarowanego lasu - Nasiona granatu  Autor: Nathaniel Hawthorne Tłumaczenie: Krystyna Tarnowska i Andrzej Konarek Wydawnictwo: BUKA Liczba stron: 50 Ocena:7/10


-Oto rzeka Leta - powiedział król Pluton - Nie  uważasz, że jest bardzo sympatyczna?
-Uważam, że jest ponura - odparła Prozerpina.
-Mnie osobiście się podoba


Moja przygoda z audiobookami zaczęła się jak i skończyła na bajce o brzydkim kaczątku dołączonej do jednej z gazetek. Płyta nadal leży gdzieś pomiędzy wszystkimi innymi rzeczami z okresu wczesnego dzieciństwa. Nigdy nie próbowałam zapałać miłością do osłuchiwania się z książkami (słowo pisane bardziej przypadło mi do gustu) aż w końcu nadszedł ten dzień, gdy w moje ręce trafił grecki mit o nasionach granatu. Mity jak mity - każdy o jakimś słyszał, choć przyznam, że w tym poza samą Ceres, ze wszystkim stykałam się po raz pierwszy.
Dwóch płyt dołączonych do kompletu mogłam równie dobrze nie ruszać - w końcu dostajemy również wersję papierową. A jednak postanowiłam sprawdzić jak zmienił się mój stosunek do opowiadanych przez innych bajek przez tyle lat.

Historia Prozerpiny zaczyna się, gdy dziewczynka bez opieki matki postanawia odwiedzić nimfy morskie. Podczas zabaw w ramach wdzięczności dla tych cudownych istot, chce upleść im wianki z kwiatów znajdujących się na łące. Mimo zakazów matki o nieoddalaniu się od nigdzie samej, Prozerpina wyrusza na poszukiwanie kwiatów. Im dalej idzie, tym piękniejsze okazy widzi. Przygoda nie doprowadza jednak do zrobienia wianków, a do porwania dziewczynki przez Plutona.
Gdy Ceres dowiaduje się, że córka zaginęła, rusza na jej poszukiwania.

To tyle jeśli chodzi o samą fabułę. Większość z nas przerabiała w szkołach różne mity, więc mogę powiedzieć, że nie różnią się one od tego. Poza tym, że tutaj mamy rysunki, które wprowadzają nas w cały klimat.
Jak zobaczyłam to wydanie po raz pierwszy, to zastanawiałam się czy nie jest to po prostu jakaś grubsza broszura, ale ma to jakiś klimat.

Nie mogę oczywiście pominąć pracy lektorów, którzy włożyli masę pracy we wszystkie czytane historie. Sama włączyłam pierwszą płytę i słuchałam. Głos pana Krzysztofa Tyńca idealnie pasuje do opowiadania. Przyznam szczerze, że zamiast wsłuchiwać się w Nasiona granatu, skupiłam się na spokojnym głosie, który wprowadził mnie w stan relaksu. Odczuwałam dreszcze na plecach i myślę, że włączyłabym tę płytę ponownie, gdybym potrzebowała czegoś w stylu muzyki relaksacyjnej! Polecam wszystkim zestresowanym miłośnikom mitów! ^_^
Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka