Tytuł: Nerve Autor: Jeanne Ryan Ilość stron: 295 Wydawnictwo: Dolnośląskie Moja ocena: 9,5|10
Takie cuda muszą wiązać się z potężnymi oczekiwaniami.
Zanim przeczytałam popełniłam pierwszy największy grzech czytelnika - nim przeczytałam książkę obejrzałam film, ale na szczęście na tyle dawno temu, że nie pamiętałam wielu szczegółów. Oczywistym faktem (przynajmniej przy tej książce) jest to, że powinien to zbyt wiele fajnych momentów, które powinny się tam znaleźć, bo teraz na nowo obejrzałam film i tak naprawdę większość mi się tam nie zgadza.
Uparta część mojej natury chce zakończyć tę noc tak, jak ją zaczęłam: mając kontrolę nad wszystkim, co się dzieje.
Vee to dziewczyna zza kulis, cicha i spokojna, a także uzdolniona pod względem kosmetycznym no i projektanckim. Więc co taka dziewczyna miałaby robić w NERVE? Grze, która nie tylko nagradza, ale przesuwa granice komfortu. Jest to jedna z moich ulubionych postaci, dlaczego? O tym niestety, a raczej stety musicie przekonać się sami, bo zdradziłabym za dużo.
Sydney, to totalne przeciwieństwo Vee, zawsze w świetle jupiterów i na samym środku sceny. Szczerze? Bardziej ją podejrzewałabym o udział w grze. Niestety nie za bardzo za nią nie przepadam, jest strasznie sztuczna i przepełniona niepotrzebną dramaturgią.
Drugą moją ulubioną, a może już ukochaną postacią jest Ian. Choć poznajemy go powierzchownie i to dopiero po iluś tam rozdziałach. Co mnie teraz zastanawia i nawet troszeczkę śmieszy, to to, że większość moich ulubionych postaci to ostatnio w większości mężczyźni... Ale to tam kiedy indziej :) Co lepsze moje modły podczas czytania zostały wysłuchane i... O tym dowiecie się sami :D
Dowiedzieliśmy się czegoś bardzo ciekawego o sławie. Najbardziej pragną jej ci, których nikt nie chce oglądać.
Jeanne Ryan ma lekkie pióro, które jest niezwykle przyjemne dla oka. Myślę, że miała bardzo fajny pomysł na fabułę, aczkolwiek dostrzegłam drobne podobieństwa do Igrzysk śmierci, ale naprawdę takie ledwo dostrzegalne. Bardzo podobał mi się fakt, że autorka trzymała odpowiednie tempo akcji i potrafi zaskoczyć. A jeśli chodzi o samo NERVE to jest to cholernie wyrafinowana i przemyślana gra, która w zamian za drobnostki oferuje coś czego się pragnie i w ten sposób przesuwa nasze granice.
Ostatnio piszę bardzo krótko co mnie nieco irytuje, bo ciągle odnoszę wrażenie, że nie mówię czegoś istotnego. Choć to była powieść z ciekawym zakończeniem to chętnie przeczytałabym o tym coś jeszcze albo w najlepszym wypadku poznali tę historię z perspektywy Ian'a, bo niewiele tak naprawdę było o nim wiadomo. Co do okładki to na oryginalną nawet bym nie spojrzała, ale polskie wydanie i w dodatku filmowe jest naprawdę przyciągającego, choćby sama kolorystyka.
Chyba powiedziałam wszystko co chciałam, a tak... Zapomniałam o pewnej sytuacji, która was bardzo zaskoczy, więc bądźcie czujni, bo to coś zaburzy wasze zdanie o pewnej osobie, ale już nic nie mówię, a zakończenie było nawet przewidywalne, ale przyjemne.
Gdzieś w zakamarkach umysłu czai się myśl, że to prawda, nawet jeśli wolałabym, żeby tak nie było.
Reasumując, to lekka młodzieżówka, która umili wieczór albo dwa. Jest to książka dla osób nie szukających czegoś wymagającego, a jedynie lekkiego dreszczyku przygody, a także przyjemnej powieści. Więc polecam na zimowy wieczór pod kocykiem i z herbatką.
Pozdrawiam, Sara ❤